Terapia indywidualna – sesja 50 minut – 120 zł
Sesje odbywają się raz w tygodniu. Może to być tylko konsultacja, czasem kilka wizyt, w trakcie których osoba coś więcej sobie zobaczy, uświadomi, co dotyczy jej samej, jej życia, czy relacji z innymi. Natomiast psychoterapia trwa zwykle kilka miesięcy, czasem do kilku lat.
Często zdarza się, że samo określenie właściwego problemu może zająć kilka spotkań. Zdarza się również i tak, że już samo uświadomienie sobie istoty problemu powoduje cały szereg zmian, które człowiek mniej lub bardziej świadomie prowokuje i wprowadza w życie. A czasem tylko utwierdza kogoś w chęci pozostawania „w starym” i osoba nie podejmuje się terapii. Szanuję to. Czasem ktoś wraca po kilku miesiącach i wtedy jest gotowy do zmian.
Zdarzają się tak pogmatwane losy człowieka, że terapia to ciągłe „rozsupływanie węzełków”, wychodzenie z tak dziwnych uwikłań i zależności, że rozwiązanie widocznych początkowo problemów zdaje się nie mieć końca. Zmieniają się wtedy cele terapii w trakcie jej trwania. Niezwykle ważne jest wówczas, by terapia, bądź terapeuta nie stały się uzależnieniem. Terapia ma na celu pomóc człowiekowi radzić sobie w przyszłości bez terapii.
Więcej o psychoterapii indywidualnej w zakładce DLA KOGO PSYCHOTERAPIA.
Terapia pary - sesja 60 - 70 minut – 150 zł
Małżeństwo, narzeczeństwo, czy konkubinat. Podobnie jak w terapii indywidualnej, ważne jest znalezienie właściwego problemu. Często pomocne w tym okazuje się przywrócenie lub wręcz rozpoczęcie budowania zdrowej, jasnej komunikacji; próbowanie zobaczenia siebie nawzajem w nowy sposób i wyjściu do siebie inaczej, niż dotychczas. Zwykle jest to kilka spotkań.
Zdarza się, że partnerzy „nie widzą się” i „nie słyszą”, gdyż przeszkadzają im w tym ich własne historie, ich własne doświadczenia, niewyrażone uczucia, niedokończone sprawy. Istotne jest, by to potrafili dostrzec. Czasami, po tych kilku sesjach okazuje się, że każde z nich potrzebuje indywidualnej terapii. Jeżeli podejmą się tego, to osobiście uważam, że powinno to być dwóch różnych terapeutów.
No dobrze.. a co jeżeli komunikacja nie szwankuje, stare rany zabliźnione, a jednak coś jest nie tak? Warto wtedy przyjrzeć się ważnym wydarzeniom, które do tej pory miały miejsce i sposobie, w jaki para je przeżywała. Bowiem bardzo często kryzysy w małżeństwie są następstwem nie poradzenia sobie małżonków z naturalnymi etapami, jaki przechodzi każdy związek. Te etapy są konieczne i nieuniknione, by dwoje ludzi mogło się rozwijać, a związek, czy małżeństwo mogło trwać - niezależność wobec rodziców, narodziny dzieci, różne perturbacje zawodowe obojga, może budowa wspólnego domu, w końcu problemy z dorastającymi dziećmi, odchodzenie tychże ukochanych dzieci z domu, emerytura, wnuki…
I te naturalne etapy, powodują konieczność zmian u partnerów. Jeżeli to nie następuje, wtedy naturalna zmiana, która mogła prowadzić do rozwoju prowadzi do konfliktów i właśnie tak zwanych kryzysów małżeńskich. Na przykład separacja od rodziców, jako jeden z pierwszych etapów rozwoju małżeństwa może być świetną lekcją samodzielności, niezależności i odpowiedzialności. Nie przejście tego etapu, nawet, jeżeli jest to bardzo trudne, nawarstwia i pogłębia problemy. I tak nie bardzo samodzielni małżonkowie zostają rodzicami. Wchodzą w nowy etap swojego związku nie poradziwszy sobie z wcześniejszym. Teraz już nie tylko nie myślą o separacji, ale wręcz wydaje się niemożliwe nie skorzystać z pomocy rodziców. I wszystko byłoby w porządku, gdyby to była tylko pomoc. Gorzej, jeżeli to jest emocjonalna zależność i lęk przed podejmowaniem decyzji tylko we dwoje. Może być i tak, że separacja udała się całkiem nieźle, natomiast etap rodzicielstwa jest trudniejszy dla jednego lub obojga, ciężko odnaleźć się w roli mamy, czy taty; czasem większość obowiązków spada na jedną osobę – i to niekoniecznie na kobietę; albo jedno zagarnia niejako dziecko dla siebie, odsuwając drugiego; czasem oboje zapominają, że dalej są przecież małżeństwem i przestają dbać o siebie, bo już sił i chęci im nie starcza. I tutaj znowu ważne, by umieć uporać się z nową sytuacją, zmianą.
Szczególnie skomplikowane i naprawdę poważne są sytuacje, w których para nie radzi sobie kolejno z każdym etapem, czasem naprawdę bardzo trudnych zmian w związku. Możliwa jest wtedy cała gama kierunków, w jakich może podążać nawarstwianie się tych problemów.
… a po 15 latach przychodzą na terapię z zupełnie inną kwestią – alkohol, zdrada, pracoholizm… różnie. Najczęściej jest to coś, co paradoksalnie pozwala im już nie mieć więzi między sobą. Smutne. Czasem potrzebują dużo czasu i odwagi, by móc zobaczyć cały proces wielu lat, gdy krok po kroku odchodzili od siebie. I teraz potrzebny jest fundament - miłość, zaufanie, szacunek - na którym można zacząć budować na nowo. Nawet, jeżeli wydaje się, że nic już nie zostało, warto dobrze poszukać, przywołać te sytuacje, które łączą.
|